Przemówienie na spotkaniu opłatkowym dziennikarzy katolickich w salce księży salezjanów w Łodzi przy ulicy Kopcińskiego w dniu 29 stycznia 2016 r.
EKSCELENCJO, SZANOWNI KOLEDZY DZIENNIKARZE, DRODZY GOŚCIE!
Spotkanie opłatkowe dziennikarzy jest mimowolną okazją do zabrania głosu przez członka tej organizacji i zastanowienia się nad samym terminem opłatek. Rzecz ciekawa, że w języku niemieckim mamy podobnie brzmiący termin i o tym samym znaczeniu, a mianowicie Oblate. Natomiast w języku francuskim znajdujemy słowo oublie, trochę inaczej wymawiane, bo przez głoskę „u”, ale w pisowni zachowane jest początkowe „o”. W języku angielskim nie ma niczego zbliżonego (według mego rozeznania), mamy tam bowiem wafer, czyli wafel, co fizycznie jest zbliżone do opłatka, ale nie językowo. Ciekawe, że choć język rosyjski nie ma bliższego powiązania z kulturą rzymską, to i tak mamy w tym języku облатка – obłatka, co brzmi bardzo swojsko.
Ponieważ łacina dawała początek wielu terminom, więc zapewne podobnie było też z opłatkiem. Być może się mylę i filologowie klasyczni mnie skorygują, ale według mego rozeznania nasz opłatek pochodzi od nowołacińskiego słowa of-fero, obtuli, oblatum – ofiarować, ofiarowane, a stąd oblatus – ofiarowany i rzadko obecnie używany termin oblaty, czyli ofiary na cele kościelne. Bliski opłatkowi jest łaciński termin oppleo, oppleum – wypełniać, spełniony jako że obdarowując się opłatkiem wypełniamy, spełniamy nasze życzenia dobra dla drugiej osoby, a w czynnościach liturgicznych wypełniamy ofiarę. Bliski jest mi też termin łaciński oblecto – bawić się, cieszyć, weselić, czy oblectatio – uciecha, bo przecież nasz polski opłatek jest zawsze wesoły, radosny, przynoszący radość.
Dziennikarz, a zwłaszcza dziennikarz katolicki, powinien być artystą słowa. Rzeźbiarz pracuje w kamieniu lub w innym tworzywie, i mając w swym umyśle pewną wizję dzieła, obrabia umiejętnie niekształtny materiał w cudowne zjawisko budzące zachwyt otoczenia. Ze słowem jest podobnie. Też wymaga „obróbki”, ujęcia w zdania, w odpowiednią strukturę i dopasowania znaczeń do intencji autora. Ale to nie wszystko. Słowo nie tylko coś znaczy (ma jakiś sens), ale także na coś wskazuje, czyli oznacza, a poza tym – co bardzo ważne – może wzbudzać uczucia.
Kiedyś studenci niemieccy zapytali mnie, co jest szczególnego w języku polskim. Odpowiedziałem im, że w naszym języku jest eksplozja uczucia, niespotykana w innym. I dałem im przykład. W języku niemieckim na określenie dziewczyny jest właściwie jedno słowo Mädel plus dodatkowe zdrobnienie w postaci Mädchen. A w języku polskim mamy takich słów kilkanaście, może nawet dwadzieścia. Dokładnie nie liczyłem. Od autora wypowiedzi zależy jakiego słowa użyje, a użyje takiego, jakie mu podpowiada uczucie.
Ale na tym nie koniec. Słowo, jeśli ma skutecznie oddziałać, musi być pięknie wyrażone głosem, z odpowiednią modulacją, akcentowaniem, tempem wypowiedzi, z umiejętnością pewnej melodyjności (zaśpiewu) i stopowaniem. Jeśli się tego nie czyni, to słowo traci na wartości, staje się mało przydatne, a nawet męczy słuchacza. Słowo powinno porywać, zachwycać, pobudzać do czynu, kształcić, po prostu oczarowywać. Tak działało słowo w ustach naszego papieża Jana Pawła II, tak również skutkuje w przekazie „mistrzów mowy polskiej” i prawdziwych artystów sceny. Naśladujmy ich ile tylko można !
Dla nas dziennikarzy i publicystów opłatek w okresie dnia patrona naszego zawodu, świętego Franciszka Salezego, jest także miłym przypomnieniem o naszych powinnościach, o rzetelnym spełnianiu obowiązków płynących z profesji, tj. bycia zawsze w zgodzie z prawdą i w służbie społeczeństwu. Jest to właściwie misja (czyni to Aspekt Polski,z którym współpracuję), często niełatwa do spełnienia w obecnych czasach i warunkach. Dlatego jesteśmy razem, dzielimy się troskami i szukamy wsparcia. Niech to nasze radosne spotkanie doda nam wszystkim siły do pokonywania trudności i będzie zachętą do posługiwania się słowem jako pięknym narzędziem kształtującym umysły naszych współbraci w kierunku umiłowania prawdziwych wartości w życiu osobistym i społecznym. Tego wszystkiego tu obecnym z całego serca życzę. Tadeusz Gerstenkorn