PRAWDA
Tadeusz Gerstenkorn
Prawda utwierdzona rozumem i przyjęta całym sercem ma wielką moc – TG
Człowiek odpowiedzialny stara się służyć drugiemu człowiekowi, być wiernym przyjętym zasadom i ideałom, i zawsze działać rozsądnie. Motywem takiego postępowania jest zasada rzetelności w życiu oparta na prawdzie.
Zapewne każdy z nas zastanawia się nad tym ważnym pojęciem i jego rolą w życiu. Dajmy więc i tu upust pewnej refleksji, aby uświadomić sobie pewne ważne znaczenia tego terminu.
Prawda – mamy tu zwykle na myśli pewną zasadę, tezę uważaną powszechnie za niepodważalną, wynikającą z ludzkiego doświadczenia albo dowiedzioną naukowo. Przy takim rozumieniu tego terminu napotykamy w języku zwroty typu: prawda życiowa, psychologiczna, moralna, filozoficzna.
W nieco innym, ale zbliżonym ujęciu, mówiąc o prawdzie mamy na myśli to, co zaistniało lub istnieje rzeczywiście i jest niezależne od subiektywnych doznań i ocen; innymi słowy – obiektywna rzeczywistość. W tym sensie zwykle, mówiąc o prawdzie, chodzi nam o interpretację, przedstawianie faktów zgodnie z realiami, w sposób odpowiadający temu, co istnieje w obiektywnej rzeczywistości. I o to też zwykle chodzi, gdy stwierdzamy, że ktoś mówi prawdę.
To sformułowanie i ujęcie przybliża nas najbardziej do spojrzenia na prawdę od strony językowej. Wypowiedź określamy jako prawdziwą, jeśli jest ona zgodna z rzeczywistością.
Jeśli tak nie jest, zdanie, jego treść uznajemy jako fałszywe, co zwykle kwitujemy krotko: fałsz, kłamstwo. I na to najbardziej jesteśmy uczuleni, bowiem niestety dużo tego napotykamy w życiu.
Niemal sztandarowym zawołaniem jest dla wielu: kłamstwo – metodą uprawiania polityki.
Niedawno widziałem rysunek satyryczny w gazecie. Sala pełna ludzi, a na podium rejterujący mówca. Ktoś się zapytuje: dlaczego tak zmykasz ? Bo za dużo naobiecywałem (nakłamałem).
Gdy przychodzą jakiekolwiek wybory, kandydaci do foteli prześcigają się często w głoszeniu niebotycznych obietnic nie do spełnienia. Dlaczego ? Podobno – jak mówią niektórzy psychologowie – ludzie lubią, a może pragną, być okłamywani dla zaspokojenia ułudy szczęścia. Tego rodzaju karygodne postępowanie w polityce jest niestety nagminne i tolerowane nawet prawnie. Jeśli skłamiesz przed sądem – odpowiadasz, i to surowo; jeśli zrobisz to samo przed ludem – odniesiesz sukces lub w najgorszym przypadku tylko zejdziesz z areny, często jednak przy opasłym portfelu.
Dlaczego tak się dzieje ? Jak to jest możliwe ? Pewne centrale kłamstwa znalazły na to dość prosty sposób. Tym sposobem jest narzucana przez media zmiana ustalonych przez wieki znaczeń podstawowych terminów etycznych lub moralnych. Kłamstwo ma się równać z prawdą, patriotyzm przedstawiany jest jako nacjonalizm, kolaboracja z komunistami to realizm polityczny. Dobry polityk to człowiek dążący do władzy i przy okazji człowiek dużego sukcesu finansowego, akceptowane, właściwe leczenie to nic innego jak wykonywanie aborcji lub zalecanie in vitro zamiast naprotechnologii, unikanie dłuższego, bardziej kosztownego leczenia osób starszych, a nawet młodych przewlekle chorych i zalecanie w takim wypadku (niestety w wielu krajach) eutanazji; demokracja to obecnie wysoki próg wyborczy (i tym samym odsunięcie kilkuset tysięcznych rzesz wyborców od wpływu i społecznej aktywności) i niedopuszczanie do referendum nawet przy milionach podpisów; pedofil to oczywiście ksiądz katolicki itd.
Nasilenie tego zjawiska kamuflażu ideowego obserwujemy zwłaszcza wówczas, gdy jakaś część społeczeństwa otwarcie i głośno opowiada się za realizacją w życiu wartości moralnych, zbieżnych zresztą z postulatami religijnymi, zwłaszcza chrześcijańskimi. Ma to miejsce ostatnio, gdy kilkutysięczna grupa lekarzy, pielęgniarek i farmaceutów podpisała się pod tak zwaną „Deklaracją Wiary”, to jest stosowaniem się w życiu i w pracy zawodowej wskazaniami etyki chrześcijańskiej. Natychmiast zahuczało w mediach, w telewizji i w prasie. Skrajne odłamy lewicy domagały się nawet pozbawienia uprawnień leczniczych dla tych osób, które deklarację podpisały. Co tak bardzo przeraziło wyznawców „nowej etyki” ? Otóż to, że może zabraknąć lekarzy do wykonywania –kwieciście mówiąc – aborcji, a właściwie zabójstwa na zamówienie; może nie być speców od „in vitro”, czyli tworzenia nowego człowieka na szkiełku, choć wiadomo, że są tego znane bardzo negatywne następstwa; obawa, że katoliccy farmaceuci zaczną odmawiać sprzedaży w aptekach środków wczesnoporonnych.
W tym miejscu warto, a nawet koniecznie trzeba przytoczyć wypowiedź Sądu Lekarskiego na ten temat, ponieważ media mętnego nurtu tego orzeczenia nie przytoczą i może ono nie być powszechnie znane. Podpisywanie przez lekarzy Deklaracji Wiary jest zgodne z prawem. Zapewnia o tym Naczelny Sąd Lekarski w piśmie przysłanym na adres administratorów strony www.deklaracja-wiary.pl, gdzie wpływają podpisy: „W świetle przepisów Kodeksu Etyki Lekarskiej oraz wynikającej z Konstytucji RP wolności wyznania nie ma absolutnie żadnych podstaw do wyciągania konsekwencji wobec lekarzy, którzy podpisali tzw. Deklarację Wiary”. Kancelaria Naczelnego Sądu Lekarskiego zapewniła, że poszczególni medycy mają prawo się podpisywać. NSL wyjaśnił, że wśród norm postępowania zawartych w Kodeksie Etyki Lekarskiej nie ma zakazu podpisywania deklaracji o charakterze wyznaniowym, etycznym czy kulturowym. „Wolność wyznania gwarantowana Konstytucją RP pozwala na podpisywanie tego typu dokumentów nie tylko lekarzom wyznania chrześcijańskiego, ale również innych wyznań. Nie można zatem stwierdzić, iż podpisanie tzw. Deklaracji Wiary stanowi naruszenie Kodeksu Etyki Lekarskiej”. Pod Deklaracją Wiary, z inicjatywy dr Wandy Półtawskiej, podpisało się dotychczas ponad 3 tysiące medyków. Z lewej strony sceny politycznej pojawiły się głosy, że działają wbrew prawu. Deklaracja Wiary głosi m.in., że podstawą godności i wolności lekarza katolika „jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła, i ma on prawo działania zgodnie ze swoim sumieniem i etyką lekarską, która uwzględnia prawo sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem”.
Nie tylko przykre, ale wręcz bolesne jest, że w Polsce, w kraju o tak wyrobionej szlachetnej tradycji, kraju szczycącym się wspaniałymi osobistościami moralnymi, wzorcowymi świętymi, ostatnio uwielbianym przez naród świętym Janem Pawłem II, mogą istnieć plejady polityków i przedstawicieli mediów, którzy ośmielają się wprowadzać zamęt etyczny w społeczeństwie, a tym samym niszczyć dorobek kultury pokoleń. To bardzo smutne, że niektóre kręgi naszego społeczeństwa w ogóle tolerują takie aktywne i haniebne zagrywki. Każdy z nas obdarzony został przecież rozumem, jeśli nawet gorszym, to nie znaczy, że aż na tyle niefunkcjonującym, że może się poddać masowej, natrętnej manipulacji sobą lub obrazem poprzez np. przekaz telewizyjny i traktowania siebie jako przedmiotu do wyciśnięcia bezmyślności.
I na koniec jeszcze taka mała dygresja. Gdy ktoś nie ma zbyt wiele do powiedzenia, brak mu odpowiednio dobranej argumentacji, prowadzenia jasnego rozumowania, to posługuje się słowem prawda jako tak zwanym przerywnikiem w swojej mowie. Na przykład: „A nie mówiłem, prawda, że to co głoszę, prawda, jest do zaakceptowania, prawda”. Kiedyś, na wykładzie pewnego szacownego profesora zanotowałem w ciągu jednogodzinnego wykładu kilkadziesiąt słów „prawda”, choć były tam one zgoła niepotrzebne.
Jeszcze śmieszniej i widowiskowo (jak ktoś woli – spektakularnie) przedstawiają się wypowiedzi wielu tzw. celebrytów, którzy dla zakamuflowania jawiącej się niewiarygodności w pięknie brzmiącym potoku zdań, posługują się markującym tę nierzetelność pobudzającym do zatwierdzenia prawdziwości wypowiadanym z intonacją pytającą zwrotem „no nie ? lub nie ?”. Tym nośnikiem mówiący chce, aby słuchacz poświadczył lub potwierdził, że właśnie tak jest. A często jest to oczekiwanie na potwierdzenie przez oklaski, brawa. Na przykład taka wypowiedź: „Ja w polityce stosuję rzetelną argumentację i zawsze dbam o dobro społeczeństwa, no nie ?”
Niektóre osoby, bardziej nastawione analitycznie, sięgną zapewne do opracowań naukowych lub filozoficznych na temat prawdy, do podręczników znanych autorów, przy rozumnej selekcji tychże.
W „Powszechnej Encyklopedii Filozofii” (Wydawnictwo: Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu, Lublin 2007) w tomie 8 można znaleźć bardzo obszerne opracowanie hasła „prawda” (ss.458-466, autor Andrzej Maryniarczyk). W 2005 r ukazała się książka pt. „Wokół logiki i filozofii” (Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego), w której można znaleźć parę artykułów na temat prawdy. Np. Barbara Tuchańska – Prawda logiki i prawda filozofii lub: Adam Nowaczyk – Czy można zdefiniować prawdę ? W tym pierwszym artykule znajdujemy zaraz na wstępie stwierdzenie (s. 193): „Pojęcie prawdy jest zapewne jednym z niezwykłych pojęć filozoficznych. Nie zagłębiając się w jego treść, można powiedzieć, że dziś rozumiane jest tak samo jak 23 wieki temu pojmował je Arystoteles, i ponadto – w przeciwieństwie do większości pojęć filozoficznych – jest wciąż bliskie temu, którym posługujemy się poza filozofią, w nauce, w życiu publicznym, a nawet w najbardziej przyziemnej codzienności.”
Życzę wszystkim, aby zawsze prawda była dewizą ich życia i całego naszego społeczeństwa.